Żenujące Książeczki dla Dzieci

Bobo czyta książki. Nic odkrywczego – w sumie nawet polecałem kilka pozycji. Wrzucałem też galerię dziwnych książeczek dla dzieci. Tutaj. Mógłbym polecić jeszcze parę, ale nie dzisiaj. Dzisiaj o ciemnej stronie mocy. O żenująco słabych książkopodobnych tworach dla najmłodszych. W sumie unikam tego stwierdzenia, ale ono najlepiej oddaje przedmiot dzisiejszego wpisu.

Są na rynku Gówniane Książeczki dla Dzieci, o których się fizjologom nie śniło. Tak właśnie. Od treści, przez ilustracje. Zerowa wartość. Nie zrozumcie mnie źle – jestem daleki od stwierdzenia:

„(…) każda książka powinna nieść za sobą wartość merytoryczną i rozwijać potencjalne umiejętności u dziecka, które potem bla bla bla” Dr. Spierdoliks

Nie! Książka powinna być fajna. Dla najmłodszych przede wszystkim, ale także dla rodzica. Poprzeczka wymagań literackich mojego syna w tym momencie nie jest wysoka. Ona nawet nie jest podniesiona na wysokość kolan. Pewnie mu się to zmieni, ale w tym momencie potrafi znaleźć Tołstoja w opakowaniu po paście do zębów. Taki wiek. Obcowanie z literaturą dziecka ogranicza się do nieślinienia stron.

Dziwne_ksiazeczki_dla_dzieci (2)

Jako rodzic jednak mimowolnie omiatam wzrokiem tekst w książce. Oczy krwawią, poczucie własnej godności z każdym słowem chowa się głębiej. Ale przedstawienie musi trwać dalej. Więc moduluję głos i odgrywam role wyznaczone przez autora książki. W duszy liczę, że Bobo szybko zaśnie, a ja będę mógł pójść płakać pod prysznic.

Bobo dostał te książki jako prezent. Gdzieś w społeczeństwie stworzyło się przeświadczenie, że książeczka to super prezent dla dziecka. To jest dobry prezent, zanim się jednak zdecydujesz obdarować dziecko (i pośrednio rodziców) przeczytaj kilkanaście razy ten literackopodobny twór, aby zobaczyć, czy przypadkiem z kolejnej strony nie wyskoczy Kapitan Żenada i nie strzeli Ciebie w twarz kolejną metaforą, tudzież rymem na siłę.

Przesadzam? Proszę bardzo, oceńcie sami:
„Dlaczego tak się często myjesz? Zapytano raz kotka. Bo czystość to piękna cnota. Mył się prawie co godzina. Często go do domu wpuszczano. Bardzo go kochano. Doznawał wszelkich pieszczotek, bo czysty był kotek”.

Kurtyna.