Ikea – lego dla dorosłych

Skończyłem szkołę rodzenia! Dyplomy, uściski rąk i inne takie takie. Jak to zwykle przy okazji absolutorium zaproponowałem wyjście na piwo, ale spotkało się to z niezrozumieniem. Jako student wybitny zostałem zwolniony z egzaminu. Moja żona nie uważała i musi zdawać. :)

Dla Klona Juniora Pierwszego* trzeba umeblować pokój. Pomoc przyszła ze Skandynawii. Jako, że Zielona Góra nie dorobiła się jeszcze Szwedzkiego Bodzio, to musieliśmy jechać do metropolii. Lista zakupów była długa, więc poprosiłem żonę o sprawdzenie rozmiaru paczek. Rozmiar sprawdziła, ale niestety nie skonfrontowała tego z naszym samochodem i w ten sposób tam gdzie normalny samochód miał hamulec ręczny, ja miałem szafę, tzn. kolejną jej część.

Zakupione meble złożyć wypada (aczkolwiek pokusa zbudowania fortu była duża) i tutaj muszę przyznać, że to jest moja ulubiona część zakupów w Nordyckiej Castoramie, nielicząc hotdoga. Instrukcja obsługi już na wstępie sugeruje, że duże meble nie są dla samotnych ludzi, bo do ich złożenia potrzeba dwóch uśmiechniętych ludzi. Zaopatrzywszy się w uśmiechniętego człowieka zabraliśmy się do roboty.

Funny-Ikea-10

Po trzech godzinach, jednym rozwalonym palcu i kilku częściach, które do niczego nie pasowały, udało nam się złożyć szafę. Mieliśmy złożyć też inne meble, ale czasu zabrakło. Junior będzie mieszkał w małych szufladach na początku, a potem się go przeniesie do większej, a na urodziny dostanie klucz imbulsowy. Niech się cieszy, ja w jego wieku miałem patyk. Konkludując – Ikea to takie lego, tylko dla dorosłych. Dużo frajdy, dopóki wszystko idzie zgodnie z planem, a jak staniesz bosą stopą w element układanki to się nawet pomodlić można.

*Imię jeszcze niezatwierdzone przez żonę – ale to ja będę wypełniał papiery:)