2015 – to był dobry rok

Rok temu pisałem, że 2015 będzie rokiem dziecka…. i nie pomyliłem się bardzo.

Chorował dwa razy w życiu. Był dwa razy nad morzem, dwa razy w górach. Ma pełne uzębienie i bujne włosy. Nie ma kartoteki na błękitnej linii i swojego nagiego zdjęcia (w internecie). Ale po kolei.

Nie wiem, czy pamiętacie, ale Bobo będzie koszykarzem. Co jest postanowione. Dwukrotnie kupiłem bilety do sektora rodzinnego na mecz. Bobo chorował dwa razy w życiu. Odrzucam pojęcie pecha i przeznaczenia, więc dochodzę do wniosku, że to Bobomatka (która chce aby Bobo był marynarzem) sabotuje nasze wyjścia. W następnym roku na mecze będziemy wychodzili z partyzanta. Niby spacer, niby hoho, patrz hala, może zajrzymy. Boom! Siedzimy w młynie! … Bobo będzie gniazdowym i będzie nakręcał doping. Na razie umie naśladować kotka, sowę i kilka innych zwierząt. To będzie przełom największy przełom w Polskiej Szkole Hooliganki od czasu przyśpiewki „Na GieKSe nie ma ch*ja – z Panem Bogiem, Alleluja!”.

Bobo zwiedza. Z wycieczki nad morze mój pierworodny zapamiętał, że jak się zje piasek, kukurydzę i popcorn, a potem znowu piasek, to może boleć brzuszek. Co dziwne odtworzyłem jego jadłospis i miałem inne objawy. Różnica polegała w przyjmowanych płynach. „W górach jest wszystko to co kocham” śpiewał kiedyś ktoś. Z perspektywy Bobo to są szyszki, patyki i kamienie.

Bobo ma dziadków. Po stronie Bobomatki to pierwszy wnuk, więc jest oczkiem w głowie i pojazdem uprzywilejowanym. Jak upieprzył żeberkami ścianę, to do dzisiaj tego nie umyli. Bobo odwzajemnia ich miłość i podziela ich hobby. Odciągał z dziadkiem wino, z Babcią czuwa nad ogrodem (polując na koty). W genach mam płodność (nie chwaląc się) – dziadki od mojej strony odnotowały pojawienie się kolejnego potomka :) Aby oddać sprawiedliwość, to dodam, że za aktualny stan rzeczy odpowiada też geografia (taka nauka o odległościach).

Warto też odnotować, że Bobo został dziedzicem. Jako mój jedyny spadkobierca odziedziczy w Izerach 0,63 hektara, którego stałem się posiadaczem. W chwili obecnej planuje tam zrobić plantację szyszek, patyków i kamieni. Jako dziedzic spoczywa na nim obowiązek przedłużenia rodu. O to jestem spokojny. Nie jest gejem – je mięso.

BoboOjciec był ćwierć celebrytą przez tydzień. List do matki internetowej (pisany na lekkim wkurwieniu) zrobił dużo szumu. Punktem kulminacyjnym była moja wizyta w Pytaniu na Śniadanie, gdzie tłumaczyłem młodym matkom, dlaczego nie powinny publikować zdjęć swoich pociech w sieci w namolny sposób. Sława, pieniądze, wywiady – to nie dla mnie. Nie dlatego, że się w tym nie odnajdę, ale dlatego, że na nie nie zasluguje :) Ale wąsa miałem i mi nikt tego nie odbierze :)

Bobo ma na instagramie album pamiątkowy. Na którym jest dużo naleśników i dziwnych kadrów. Taka czarna skrzynka z dojrzewania i mojej przygody z ojcostwem. Bez selfie i innych takich. Ten album jest trochę dziwny, o czym najlepiej świadczą najpopularniejsze zdjęcia 2015 roku.

 

ojciecroku_full

 

Na koniec dwa zdania ode mnie. Dzięki za to, że chce Wam się tu czasem zajrzeć, i śledzicie nasze z Bobo perypetie. Czy w przyszłym roku będę więcej pisał? Pewnie nie. Ale na pewno będzie nadal śmiesznie…. przynajmniej dla Bobo. Ale jego śmieszy polowanie na muchy, więc nie wiesza wysoko poprzeczki.